Jak mocno kochał wybitny uczony Jan Heweliusz? Z kim miał romans astronom i kanonik Mikołaj Kopernik? Zapraszam do spaceru przez Gdańsk szlakiem miłosnych historii i legend.
Za miasto miłości uchodzi Paryż, ale Gdańsk również im sprzyja, bo ma wiele magicznych miejsc. Na miłosnym szlaku Trójmiasta można znaleźć wiele obiektów, które na pierwszy rzut oka nie budzą miłosnych skojarzeń. Zaułki ulic, zakątki domów i kościołów, wnętrza kamienic i starych domów kryją tajemnice słynnych romansów i złamanych serc.
Mało kto wie, że Gdańsk to miejsce wielu miłosnych legend. W zabytkowych murach Bazyliki Mariackiej czy kamienicach w obszarze Głównego i Starego Miasta znajdują się ślady ciekawych historii miłosnych: tych romantycznych aż po grób, ale też tych nieszczęśliwych przypominających losy Romea i Julii.
Tropienie śladów historii miłosnych najlepiej zacząć od ulicy Mariackiej i Bazyliką Mariackiej, które kryją wspaniałe opowieści o miłości.
Kopernik znany jest współczesnym jako wybitny astronom, odkrywca układu heliocentrycznego czy lekarz. Ciekawostką może być fakt, że będąc osobą duchowną, którą obowiązywał celibat, przez kilka lat żył w związku nieformalnym ze swoją gospodynią. Mikołaj tak oczarował Annę, że zgodziła się zostać jego gosposią we Fromborku. Podobno po 7 latach romansu, urodziwa mężatka wróciła do Gdańska odprawiona przez ukochanego, ale w cieniu Bazyliki, w Kamienicy Gotyk, najstarszej w mieście, znajdującej się na początku ulicy Mariackiej, wyczekiwała na swojego astronoma, dla którego była najjaśniejszą gwiazdą.
Niedawno podczas prac remontowych odkryto w piwnicy szczątki zabytkowej skrzyni. Okazało się, że na zbutwiałej desce widnieje napis "Anna" i data A.D. 1539 oraz zamazany fragment nazwiska "Schill..." Prawdopodobnie jest to kufer Anny Schilling. Na miejscu w Izbie Mikołaja Kopernika prezentowane są unikalne pamiątki związane z legendą tych dwojga.
W Bazylice młodzieniec wyznał Annie miłość i poprosił ją o rękę, a dziewczyna zgodziła się. Młodzi wymienili się również podarkami – Ferber wręczył narzeczonej szkatułę ze złota, sam otrzymał natomiast fragment jej sukienki. Rodzice Anny nie wyrazili zgody na zaręczyny doprowadzając do konfliktu między rodami.
Maurycy Ferber skarżył się w tej sprawie do rady miejskiej i początkowo uzyskał korzystny wyrok, jednak rodzina panny wniosła sprawę do sądu biskupiego, który z kolei odmówił Maurycemu praw do ręki dziewczyny. Ferber nie pogodził się z porażką i udał się aż do Rzymu, gdzie złożył apelację do sądu papieskiego. Rozpoczął się długi i głośny proces. Gdy rzymski sędzia wezwał na świadków rodzinę Anny, a ci nie pojawili się w Rzymie, w 1500 r. cały Gdańsk obłożono klątwą kościelną. Zakazano odprawiania nabożeństw, udzielania sakramentów i bicia w dzwony, kościoły zostały zamknięte, co wywołało niezadowolenie mieszkańców.
Maurycy pozostawiony samotnie w swojej walce o miłość, Anny jeszcze przez jakiś czas prowadził proces, zakończył go dopiero na wyraźny rozkaz króla Aleksandra Jagiellończyka, który zabronił Ferberowi odwoływać się w tej sprawie do cesarza i papieża.
Ostatecznie zrezygnował ze starań o rękę Anny i rozpoczął karierę duchowną w wyniku czego został proboszczem Bazyliki Mariackiej i z tym wiąże się jego zasługa dla miasta. Na własny koszt wzniósł nowy budynek plebanii przy kościele, o czym do dziś przypomina zachowany kartusz z herbem Ferberów i datą 1517. Kilka lat później został biskupem warmińskim
Maurycy Ferber jako biskup warmiński (1590, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku, domena publiczna)
Związek tych młodych nie zakończył się szczęśliwie, ale nie zginęli jak Romeo i Julia. Anna związała się z innym mężczyzna , jak postanowili rodzice. Maurycy poświęcił się kościołowi. Choć nie doszło miedzy nimi do zawarcia małżeństwa, a ich miłość skończyła się równie nagle jak się rozpoczęła, para ta bez wątpienia zasługuje na miano najsłynniejszych gdańskich kochanków.
Jan Heweliusz, wielki gdański astronom, ożenił się po raz drugi tylko dlatego, że potrzebował kogoś, kto zdjąłby z niego obowiązki związane z prowadzeniem browaru, który był głównym źródłem jego dochodów. Miał zamiar obarczyć tym swoją małżonkę, a sam poświęcić się swojej największej pasji - astronomii. Tymczasem Elżbieta sprytnie wywinęła się od tych obowiązków i towarzyszyła mężowi w badaniu ciał niebieskich stając się jego asystentką.
Elżbieta Heweliusz jest niewątpliwie postacią nietuzinkową. Jako żona jednego z najwybitniejszych XVII-wiecznych astronomów, uznawana jest za pierwszą w Rzeczypospolitej i jedną z pierwszych w nowożytnej Europie kobietą astronomem. Niewątpliwie wyróżniała się na tle innych kobiet swej epoki, przede wszystkim wykształceniem.
Mimo to prosi o rękę ukochanej, ale rodzina odmawia i ukrywa Barbarę u ciotki. Jednak Jakub nie poddaje się, spotyka się potajemnie z dziewczyną do czasu kiedy Rada Miejska ich upomina, a Barbara przyrzeka posłuszeństwo. Jednak uczucie silniejsze od prawa znalazło wsparcia na królewskim dworze gdzie razem się udali. Otrzymany od króla Zygmunta Augusta list żelazny, zapewniający Jakubowi nietykalność, pozwolił kochankom na sformalizowanie związku.
Jednak rodzina Barbary oskarża Jakuba o porwanie i nieszczęśnik zostaje wtrącony do Wieży Więziennej, mimo nietykalności. Trzy miesiące później odbywa się rozprawa w Dworze Artusa, Barbara zapewnia Radę że wyjechała dobrowolnie, mimo to Jakub zostaje skazany na wygnanie. Jednak nie załamuje się i wytrwale dąży do celu. Wykorzystuje fakt obecności Komisji Karnkowskiego w Gdańsku i składa skargę przeciw Radzie Miejskiej o złamanie królewskiego glejtu. Komisja wydaje przychylny wyrok dla Jakuba i skazuje radę na wypłacenie odszkodowania w wysokości 20 tysięcy węgierskich złotych. Król zatwierdza wyrok.
Kochankowie biorą ślub, są szczęśliwi, ale nie powodzi im się dobrze, mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Jakub domaga się egzekucji wyroku królewskiego, niestety bez skutecznie. W 1611 roku oboje zmarli, pozostawiając po sobie trzech synów. Grób Barbary i Jakuba znajduje się niedaleko chrzcielnicy w kościele Mariackim
W okrągłym oknie w szczycie kamieniczki dostrzegł piękną Hedwigę, w której się zakochał..
Panienka z okienka
Dom Nowej Ławy przy Dworze Artusa
Niestety, kobiecie nie wolno było samej wybrać sobie męża, bowiem dziewczyna uratowana w dzieciństwie z tureckiej niewoli, jest pod opieką rajcy Johanna Schultza, człowieka wyniosłego i dumnego. Upatrzył sobie Hedwigę na żonę i pojawienie się konkurenta nie jest mu na rękę. Młody porucznik, pod pretekstem nabycia wyrobów bursztynowych mistrza Johana, odwiedza pracownię i przy okazji poznaje piękną pannę. Tak zaczyna się burzliwa miłość dwojga młodych i perypetie z nią związane.
Młodzi zakochali się w sobie i świata poza sobą nie widzą. Hedwiga przyrzekła Kazimierzowi, że będzie jego żoną. Niestety w tamtych czasach kobieta nie mogła sama decydować za kogo wyjdzie. Zezłoszczony rajca zamknął Hedwigę na strychu o chlebie i wodzie, dopóki Kazimierz nie opuści Gdańska, a jeżeli nie wyjedzie, to on sprowadzi do domu pastora i ożeni się z dziewczyną. Romans ten pozytywnie się zakończył.
Dzisiaj Panienka z okienka to jedna z atrakcji turystycznych Gdańska. W sezonie turystycznym, każdego dnia ze szczytowego okna Nowego Domu Ławy, czyli Sieni Gdańskiej przy Długim Targu., spogląda na przechodniów mechaniczna rzeźba młodej gdańszczanki. .
Pamiątką pobytu pisarza w Oliwie jest, lokalizowana w parkowej altanie, tablica upamiętniającej spotkanie Rainera Marii Rilkego z Lou Andreas-Salome w 1898 roku. Nie wiadomo jak często spotykali się w Sopocie, Gdańsku i w Oliwie. Ale pozostaje po tych spotkaniach ślad, zapisek w dzienniku poety, który umieszczono na tablicy:
„Wysoko w okolonej bukami altanie oliwskiego parku wspólnie obmyśliliśmy dla tego wiersza zakończenie”
W 1897 roku Rilke – dwudziestojednoletni wówczas poeta – przedstawiony został Lou Andreas Salome. Nieprzeciętnej urody pisarka, podziwiana w środowiskach intelektualnych za swoją niezależność, miała wówczas trzydzieści sześć lat. Dla młodego Rilkego Lou stała się obiektem adoracji, miłosnych uniesień i natchnienia. Była jego powierniczką, opiekunką duchową, przewodniczką w skomplikowanych labiryntach życia i sztuki.
W tym miejscu należy rozdzielić miłość romantyczną od miłości z obowiązku. W dawnych czasach i to nie tylko w Polsce, małżeństw raczej nie zawierano z miłości. Decydowały o tym inne względy, np. majątkowe czy biznesowe. Choć bywało, że w takich małżeństwach i miłość przychodziła z czasem, ale z reguły panowie szukali romantycznych uniesień gdzie indziej. Niestety, panie były w tej kwestii raczej poszkodowane i nie cieszyły się tak dużą wolnością osobistą.
Małżeństwo traktowane było niemalże tak jak kontrakt handlowy i np. kupcy zawierali je po to, by połączyć swoją firmę z przedsiębiorstwem teścia. Bywało, że młodzi przed ślubem nawet się nie widzieli, choć wymieniali między sobą listy, a kandydat na męża przesyłał swojej przyszłej żonie prezenty, świadczące o jego zamożności.
Przebywając w Gdańsku z okazji Walentynek trzeba pamiętać, że nie jest to święto amerykańskie, gdyż ma antyczne, a konkretnie rzymskie, korzenie i wywodzi się ze święta popularnego w Cesarstwie Rzymskim a organizowanego w tym samym mniej więcej okresie, w jakim dzisiaj obchodzimy.
Miało ono co prawda nieco inny charakter, bowiem w czasie jego obchodów młodzi rzymianie szukali swojej partnerki np. losując jej imię ze specjalnej urny, ale w sumie chodziło o to samo co dzisiaj i było to święto miłości.